18 sierpnia 2020

Przygoda z delfinem

 Bez długich wstępów... Marzyciele mieli za zadanie opisać/przedstawić co wydarzyło się dalej. A to początek historii:

Jesteś na morzu, płyniesz statkiem. Masz ze sobą sprzęt do nurkowania, by pooglądać delfiny. Akurat przepływało kilka w okolicy. Znajdujesz miejsce, gdzie pływają delfiny, zakładasz sprzęt do nurkowania i schodzisz do wody wcześniej zakotwiczając statek. Jest z tobą jeszcze kilka osób z plemienia. Zauważasz, że jeden z delfinów czegoś od ciebie chce.  Podpływa, trąca nosem i zanurza się. Powtarza tak kilka razy. Łapiesz jego płetwę, a on zanurza się wraz z tobą i prowadzi cię do jakiegoś miejsca…


Dalsze części marzycieli

Overall

Hej, opowiem Wam historię, jak pewnej niedzieli zmieniło się moje nastawienie do życia. Obudziłam się rano, z zamiarem wypłynięcia w morze, aby zorganizować sesję fotograficzną z lokalnymi delfinami z udziałem paru moich przyjaciół z plemienia do którego należę. Była ze mną Kana, Povija i Asias1. To właśnie one wzbudziły we mnie na nowo dawno uśpioną pasję do fotografii. Z racji tego, że mieszkamy na wyspie Albatros i dostęp do wody mamy łatwy, postanowiłyśmy spędzić cały dzień na zabawie z delfinami. Miało być tak, jak zaplanowałyśmy, lecz przecież nigdy nie dzieje się tak, jak w rzeczywistości oczekujemy, prawda? Z początku owszem, tak właśnie było. Punktualnie spotkałyśmy się o godzinie 8 pod portem, gdzie czekała już na nas wcześniej zamówiona łódka. Spakowałyśmy do niej potrzebny sprzęt, prowiant i wyruszyłyśmy w morską podróż. Wszystko szło zgodnie z planem. Po około godzinie “drogi” napotkałyśmy pierwsze delfiny. Uznałyśmy, że to odpowiednie miejsce, aby zarzucić kotwicę i wskoczyć do wody. Ubrałyśmy kombinezony, założyłyśmy butle z tlenem, ja przygotowałam swój wodoodporny aparat i wpłynęłyśmy w głąb oceanu. Delfiny bardzo się do nas szczerzyły, dlatego pierwsze zdjęcia wyszły przecudnie. Obudziło w nas to pewien niedosyt, chciałyśmy mieć jak najwięcej delfinów tylko dla siebie. Wykorzystując sympatię tych zwierząt postanowiłyśmy popłynąć dalej. Delfiny popłynęły za nami, spotykając kolejnych swoich kolegów. Czułyśmy się jak w raju! Około 50 delfinów otoczyło nas, przymilając się do każdej z nas. Aż do momentu gdy jeden z nich szturchnął mnie mocno, tak, że mój aparat wyślizgnął mi się spadając na same dno. Pomyślałam sobie, że to koniec. Wiedziałam, że nie starczy mi tlenu na akcję poszukiwawczą, dlatego pogodziłam się ze stratą. Z resztą, szybko o niej zapomniałam, bo ten sam delfin jeszcze mocniej mnie szturchnął, pokazując mi pewien kierunek. Niewiele myśląc, złapałam go za płetwę, a on, z prędkością światła ruszył wraz ze mną na grzbiecie. Bałam się. Nie wiedziałam, czy będę potrafiła wrócić do naszej łódki, a tlenu zostało na około 15 minut. Nagle przed moimi oczami pojawił się ogromny wrak statku, a w nim pełno pływających piranii. Naprawdę nie wiedziałam, co w tym momencie mam zrobić, lecz gdy po momencie zauważyłam, że między rusztowaniem czegoś, co kiedyś było statkiem osuwa się na dno człowiek. Wiedziałam, że potrzebuje on mojej pomocy. Mój rybi towarzysz spojrzał się na mnie porozumiewawczo i oboje ruszyliśmy mu na pomoc. Delfin zwabił piranie w swoją stronę, a ja złapałam ciało człowieka i wydostając się z ruin statku próbowałam wypłynąć na powierzchnie. Dosłownie resztki tlenu mi zostało, ale, że główną robotę robiła tu adrenalina, udało mi się resztkami sił, wraz z człowieczym nieznajomym wypłynąć. Zdjęłam maskę i ujrzałam moje przyjaciółki na łódce. Podpłynęły do mnie i powiedziały mi, że bardzo się o mnie martwiły i na szczęście udało im się mnie znaleźć. Pomogły mi wciągnąć ciało na łódkę. Na szczęście puls był wyczuwalny, dlatego też przeprowadziłyśmy pierwszą pomoc. Nieznajomy odzyskał przytomność, ale nic nie mówił. Dopłynęłyśmy łódką do brzegu i tam ratownik zabrał go do szpitala. Zdążyłam tylko usłyszeć ciche “dziękuję”. Wiele ta sytuacja nauczyła mnie o mnie samej, lecz trauma strachu pozostanie na jakiś czas. Następnego dnia owy nieznajomy odwiedził mnie we własnym domu i wręczył mi mój zatopiony aparat. 


Patkaaa1601


Ev_yuko


Iroshia


Kosmo

Był to przepiękny, słoneczny dzień. Szamani Plemienni urządzili nam tego dnia Dzień Delfinów i mieliśmy oglądać te cudowne ssaki morskie. Akurat też do Zatoki Marzycieli przypłynęły niezwykłe delfiny - kryształowe. Wszyscy popłynęliśmy wielkim Jachtem, na środek Zatoczki, w pobliżu Niewielkiej Wyspy. Ja stanęłam z prawej burty jachtu i oglądałam cudowne widoki. Spojrzałam na zegar. Południe. Jeszcze godzinę temu, na brzegu omawialiśmy dzisiejszy dzień. Nim wsiedliśmy na jacht, niektórzy Marzyciele pobiegli od razu po sprzęt do nurkowania, ale nie było to potrzebne. Żebyśmy mogli swobodnie pływać w głębszych wodach, Szamani dali każdemu naszyjnik z magiczną perłą. Perła ta miała umożliwiać oddychanie pod wodą, co było dla nad dużym ułatwieniem. Następnie, już na pokładzie, podzieliliśmy się na grupy i każda grupa miała trzymać się w miarę blisko siebie. Trafiłam do grupy którą "zajmowała" się Natiibobr. Potem poszliśmy do stołówki na jachcie i jesteśmy tutaj. Teraz byliśmy już niemal na środku zatoki, zaraz staniemy i wyjdziemy na wysepkę, lub do wody. Na horyzoncie już widziałam sylwetki, wyskakujących znad wody, delfinów. Tak się wychyliłam za burtę, że w pewnym momencie straciłam równowagę. Myślałam, że wypadnę i trafię do wody, ale w ostatnim momencie ktoś chwycił mnie za rękę. Kiedy tylko stałam na nogach, podziękowałam wybawcy. Jak się okazało była to Ev_yuko. Z okularami przeciwsłonecznymi i szerokim kapeluszem trochę trudno było ją rozpoznać.

- Fajne mam okularki? - zapytała robiąc szyderczy uśmieszek. 

- Zależy kto pyta? - zaśmiałam się, myśląc że rzeczywiście trudno rozpoznać ją teraz jak tak wygląda.

Ta mi pokazała język, chichocząc się niczym hiena i pomknęła gdzieś na przód jachtu. Dokładnie w tym momencie, kiedy się obejrzałam zobaczyłam delfina, który skoczył tak wysoko, że gdybym się znowu tak wychyliła jak wcześniej, to mogłabym go pogłaskać. On zaczął słodko piszczeć i zanurzył się pod wodę. "Jaki słodziak" - pomyślałam i spojrzałam przed siebie, gdzie była już wysepka i wokoło niej pływało kilka delfinów. Jacht się zatrzymał i wszyscy szykowaliśmy się do jego opuszczenia. Nim się obejrzałam, siedziałam po szyje w wodzie otoczona myszami i delfinami. Podpłynęłam bliżej wyspy, gdzie niektórzy się opalali i zanurkowałam, kiedy ponownie poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Ktoś wyciągnął mnie na powierzchnię, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego, kiedy usłyszałam głos Poviji. 

- Kosmo, Kosmo, choć szybko! - tak mnie pociągnęła za sobą, że martwiłam się czy nie będę potrzebowała nowej ręki. Na szczęście zaraz mnie puściła, ale pokazała, żebym dalej za nią płynęła. Po chwili byłyśmy już za jachtem, gdzie było już mniej myszy. Trochę dalej zobaczyłam Kanę, Anvellę i Hypnosa pływających w dmuchanych kołach. Povija podpłynęła bliżej Kany, która popijała sobie truskawkowy koktajl. 

- Jest jeszcze? - Kana pokiwała głową i pokazała na skałę za nią. Povija z powrotem spojrzała na mnie.

- Musisz go zobaczyć!!! - znowu chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do skały, ale ja się zastanawiałam o co jej może chodzić. Nagle zobaczyłam jak zza niej wypływa piękny delfin, niby jak każdy inny, ale kiedy przypłynął bliżej, zorientowałam się, że jego oczy są kryształowe. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Poviję, a ta się wyszczerzyła.

- Pierwszy raz widzę takiego delfina, ale on dziwnie się zachowuje. - podpłynęłam bliżej delfina, kiedy Povija mówiła mi kiedy go zobaczyła. - Najpierw, chwilę przed tym jak po ciebie poszłam, podpłynął do nas i zaczął nas szturchać, po czym zaczął pływać w tej okolicy. Nie wyskakuje z wody, nie piszczy, nie chce się bawić, tylko pływa tutaj. 

Po jej słowach delfin zanurzył się i wyskoczył.

- Jednak skacze. Może jest jakiś chory?

- Moż... - w tym momencie Povija zniknęła pod powierzchnią. 

- POVIJA!!!! - zanurkowałam za nią i zauważyłam jak delfin zaczął ją ciągnąć w dół. Szybko chwyciłam ją za rękę i próbowałam wyciągnąć ją, ale delfin był silny. Kiedy puścił, zarówno ja jak i Povija zobaczyłyśmy jaskinię. Była ciemna, ale perły, które umożliwiały nam oddychanie pod wodą, rozświetlały nam te ciemności. Obie wypłynęłyśmy na powierzchnię.

- Jejku... po to cię tam zaciągnął? - zastanawiałam się, czy ten delfin, rzeczywiście jest jakich chory czy chce nam coś przekazać i czy to był zbieg okoliczności. Widziałam, że Povija już miała coś powiedzieć, ale to ja zostałam teraz wciągnięta pod wodę. Tym razem delfin puścił prawie od razu, ale chciał żebym zwróciła na niego uwagę i wpłynął do jaskini. Povija już wyciągnęła mnie na górę.

- Raczej chce, żebyśmy płynęły za nim...

- No, ale co jeśli nam się coś stanie? Ciebie na początku nie chciał puścić. 

- Jak nie popłyniemy to chyba nas nie zostawi.

Wyszło jak wyszło, wpłynęłyśmy do jaskini, ostrożnie. Jak się okazało, jaskinia zamieniła się w tunele, potem w następne tunele, w których łatwo byłoby się zgubić. Delfin jednak prowadził nas, miałyśmy nadzieję, że w dobrym kierunku. Na szczęście Povija miała dobrą orientację w terenie i zapamiętywała, którędy płynęłyśmy. Nagle delfin popłynął w górę, a my ujrzałyśmy kolejną wielką jaskinię. Płynęłyśmy za delfinem i zobaczyłyśmy gdzieś na górze światło. Kiedy wypłynęłyśmy na powierzchnię... po prostu zaniemówiłyśmy. Na suficie jaskini było mnóstwo, przepięknych, kamieni szlachetnych. Cudne kryształy oświetlały tą jaskinię, niczym lampki choinkowe na choince. Byłyśmy zachwycone tym widokiem. Delfin jednak delikatnie nas szturchnął i podpłynął do jednego z kryształów. Ten właśnie kryształ był bladszy i nie świecił tak jasnym światłem jak reszta w dodatku był większy i wydawało nam się, że w środku coś jest. Delfin swoim pyszczkiem pokazał też na perły, po czym znowu na kryształ. Bez namysłu przyłożyłam perłę do kryształu i nagle... kryształ się rozpłynął. Po prostu rozpadł, a z jego szczątek wypłynął mały delfin. Ten również miał kryształy zamiast oczu. Oba delfinki zaczęły słodko piszczeć i się przytulać.

- Oooo jak słodko :heart: - Povija podpłynęła do małego delfinka i delikatnie pogłaskała. Po kilkunastu minutach byłyśmy już z powrotem przy jachcie i oglądałyśmy jak mały delfinek  i ... za pewne jego rodzic bawili się razem pod wodą. Tak potoczył się ten cudowny i zarazem dziwny dzień z delfinkami.


To już wszystkie prace. Mam nadzieję, że Wam się spodobały! Każdy przedstawił niesamowitą historię i ciekawe zakończenie przygody. Nadszedł czas na wybranie zwycięzcy. A zwycięża w konkursie... Kosmo! Zdobywa 6 pkt do punktacji plemiennej!
Drugie miejsce zajmuje Ev_yuko, która otrzymuje 5 pkt do punktacji plemiennej. Pozostali otrzymują 4 pkt do punktacji plemiennej.
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie!

Zapraszam na ostatni sierpniowy konkurs: Zakładka do książki :)

9 komentarzy:

  1. Wszystkie rysunki są śliczne, a opowiadania ciekawe! ♥
    Jednak... "Punktualnie spotkałyśmy się o godzinie 8 pod portem, " niemożliwe! Jak ja występuje, to punktualne spotkanie graniczy z cudem XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może dla mijanie się z rzeczywistością mam tylko 4 punkty xDDDD nie no, oczywiście żartuje :*

      Usuń
    2. Kanusia, nie ładnie nie ładnie, ja to zazwyczaj przed czasem jestem a ty się spóźniasz?

      Usuń
  2. Brawa dla wszystkich!
    Opowiadanie Kosmo jak i rysunki są serio cudowne, więc pierwsze miejsce jak najbardziej zasłużone ♥ I nawet ja pojawiłam się w opowiadaniu za co ci dziękuję xD

    Też co do mojej pracy ogromnie przepraszam jeśli ktoś się nie pojawił, nie byłam w stanie każdego narysować

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje zwycięzcom i wszystkim biorącym udział! 👏
    Wszystkie opowiadania, rysunki oraz komiksy są przecudowne, nie wpadłabym na tak genialne pomysły ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesze się, że tam gdzie się pojawiłem, autorki podkreśliły moją księżniczkowość :D

    OdpowiedzUsuń