Zaczęło się od Natchnienie. Cicho wemknęła się do plemiennego czatu. Z początku nikt nie zwrócił uwagi na jej przybycie. Przybyła tylko pozbierać sery, poczarować. Na czacie plemiennym panowała cisza, co nie jest zwyczajem Marzycieli. Po kilku minutach myszki zauważyły Natchnienie. Jednak nie wywołało to fali zwykłego dla plemienia spamu. Wszyscy sobie grali jakby pojawienie się szamana nie miało na nich wpływu.
Na przybycie Fiszki większość zareagowała z entuzjazmem. Spam powoli dojrzewał. Zielony napis zalewał czat.
Jedna z myszek (Assholis) postanowiła to wykorzystać i urządzić imprezę. Zebrało się kilka myszy do chatki, gdzie została ustawiona mapka tej odważnej. Raziła swoim kolorem, muzyka drażniła uszy, ale marzyciele tańczyli. Dwóch szamanów tańczyło w chatce. Impreza szybko zgasła jak zapałka, która się wypaliła. Wtedy pojawiła się Aniuschan w swoim afkowym zwyczaju. Zamilkła zaraz po przybyciu. Wszystko ucichło jak przed burzą.
Natchnienie wybrała się na sery, by uzupełnić spiżarnię. Za nią weszli pozostali szamani. Po kilku chwilach pojawili się także i marzyciele. Pokój został zalany myszkami z plemienia. Marzyciele zaczęli górować nad roomem.
Kolejna myszka (Muzycznamysz) urządziła coś w chatce. Wieczór słuchania muzyki jednego rodzaju. Ponownie było zbieranie się w chatce. Trzech szamanów. W chatce nastąpił chaos. Słuchanie muzyki znalazło się na drugim miejscu. Kłótnia weszła na najwyższe podium. Tajemnicza mysz zawijała czas mapy. Binor dołożył oliwy do ognia swoim byciem i zachowaniem. Chaos potem przerodził się w imprezę urodzinową. Victorynka stała się gwiazdką imprezy. Duży ekran zastąpił tort, prezenty, balony. Długo nie potrwał spokój. Spam powrócił na swoje stare miejsce zalewając czat. Litery, słowa, zdania szybko migały na czacie. Kolory mieniły się w oczach. Chaos przerwał Lekkoduch swoim przybyciem. Zaskoczył myszki obecnością. Spam się ujednolicił. Zrobił się bardziej zielony. Wszystko jeszcze dopięła Znajoma. Przybyła ostania z szamanów plemiennych. Dziś telepatycznie nastąpił zjazd szamanów plemiennych, nie wszystkich, ale większości.
Natchnęło mnie na taki opis. Mam nadzieję, że się połapiecie.
Szamani plemienni pozdrawiają |
Tekst opowieści jest jakby natchniony Natchnieniem!
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie jest takie szamanowate.
Fajny opis zakręconego dnia.
Bardzo miło było spotkać aż tylu szamanów w jednym momencie. Oby tak dalej, szamani! XD
A tak na serio serio to było dużo śmiechu, żartów i... szpiegów! :D
Cieszę się, że postanowiłam wejść na dłużej na tfm :)
A ja nie spodziewałam się zlotu szamanów :)
UsuńNoo, było nieźle ;-)
OdpowiedzUsuńFajnie opisane c:
Sama chciałabym mieć takie urodziny.
Tyle szamanów, a wodza nie było :(
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane, sporo imprez tego dnia się odbyło :)
Poprawka. Wódz przecież był.
UsuńMnie nie było ;(
Wiesz, że nadal się lubię nazywać szamanem ;)
Usuń